Poczatki podlogi na parterze
Zbieram sie w sobie coby ponadrabiac zaleglosci, niestety dla mnie, jest tego sporo, ale brak czasu, zmeczenie robi swoje, ze robia sie takie opoznienia. Czasem ciezko sie zebrac, do tego naszych trzech hydraulikow skutecznie probowalo nas wykonczyc nerwowo, ale o tym bedzie nastepny wpis, bo to dluga historia :D.
W pierwszych dniach stycznia udalo sie tesciowi ulozyc posadzke w kuchni, na razie tak na raty, zaleznie od wolnego czasu, ale zawsze do przodu. Na poczatku byly przymiarki i wybor "jodelki", bo ta wlasnie wydawala nam sie najwlasciwsza.
Podwojna "jodelka":
Pojedyncza "jodelka":
Po rodzinnym glosowaniu, stanelo na pojedynczej jodelce :). Tak wygladaly poczatki:
I juz gotowa:
I w przyblizeniu:
W realu i przy naturalnym oswietleniu wyglada na bardziej szara. Tak jak podobala nam sie w sklepie, tak jeszcze bardziej podoba nam sie na wiekszej powierzchni :). Choc wiadomo, ze bez super kafelkarza mogloby byc roznie :). Ale tesciu dokladny do bolu i efekt jest, ze dech zapiera :D.
Juz pierwsza osoba dala sie nabrac i pytala, czy podloge bedziemy jeszcze lakierowac :). Niestety zbyt duzo osob jej nie widzialo, musielismy zabezpieczyc i przykryc przed kolejnymi pracami. Szkoda, bo milo bylo na nia popatrzec i nabierac kolejne osoby :)