Kolejny dzien, pobudka po 7mej rano i gnanie na dzialke, oczywiscie ze stresem czy znow nie bedzie przelozone zalewanie plyty, choc pogoda wydawala sie byc swietna. W drodze dzwonie do tescia, ktory nocuje na dzialce ostatnimi czasy i dowiaduje sie, ze betoniarki juz sa na miejscu, ale jeszcze nie zaczeli zalewac. W drodze udalo mi sie wyprzedzic jedna z betoniarek, ktora jechala na nasza dzialke, ale dojechalismy jak juz polowa plyty na czesci mieszkalnej byla zalana. Tesciu w rogi domu zdazyl juz wrzucic jakies "grosiki" a corcia zdazyla jeszcze dorzucic w wolne rogi, choc nie wiedziala w ogole o co chodzi. Ale co sie dziwic, wyrwana ze spania, w pizamie, a tu tyle sie dzialo na dzialce. Dowod ze wrzucone i oby przyniosly szczescie^^, taki maly pozytywny zabobon:
Potem bylo zalewanie, zalewanie:
Dalej zacieranie, gladzenie:
W sumie wszystko bardzo szybko sie dzialo i szlo bardzo sprawnie, cos kolo 15-16tej zabezpieczyli plyte przed zima:
Prawde mowiac szkoda, ze nie zdazylismy sie nacieszyc gladka powierzchnia podlogi, zeby moc sobie po niej pochodzic i nacieszyc oko. Jak na razie jestesmy zadowoleni, ale tak naprawde bedziemy mogli ocenic jak juz w domu zamieszkamy i zaczniemy grzac legalettem.
Troche bylo zamieszania z dwoma ekipami, co skonczylo sie brakiem tarasu i ganku, jedna ekipa byla dobra w jednym, druga miala plusy w czym innym. Ta ostatnia niezle nam nabalaganila. Ale czas zapomniec to co wkurzylo i cieszyc sie, ze spory krok za nami juz. Tylko kiedy ja sie wyspie :D. Myslalam ze dzis, ale znow na 8-ma mam pedzic bo przywioza beton do murku pod ogrodzenie. A dzis juz wygladalo tak:
Widac juz coraz wieksze i szybsze postepy, a tu prawdopodobnie te ktore najbardziej sie beda cieszyc z mozliwosci swobodnego biegania po dzialeczce, choc nie calkiem z ogrodzenia, ktore ograniczy ucieczki hehe:
Zobaczymy, co bedzie jutro, oby byla padna pogoda i dojechal beton :). Prognozy pogody wciaz strasza ulewami, ale cos sie nie sprawdza na nasze szczescie :). W deszczu na tej naszej glinie betoniarka nie ma szans wjechac wiec musi byc pieknie :).
Szkoda tylko, ze dzis rano mezus pojechal do pracy i na zdjeciach juz tylko moze zobaczyc zmiany w budowie, razem zawsze wieksza radosc...