Taka dzialke zastalismy po zimie, choc przed zima bylo klepisko i wydawalo sie, ze nic nie ma szans wyrosnac :).
Od razu zaczelismy od zaorania zachwaszczonej dzialeczki, bo co robic jak nie ma pradu, a liczylismy ze bedzie na dniach (poczekalismy jeszcze miesiac ;))
To byly dni zalamania jak teraz wybrac te chwasty, kamienie i wyrownac dzialke, pan z plugiem nie podopowiedzial nam ze ma jeszcze brone, cale szczescie jakos doszlismy do tego, ze bez zbronowania nic sami nie zrobimy i po kilku dniach juz z brona wrocil do nas. Miod nam sie lal na serce przy kazdym okrazeniu ciagnika :). Zrobilismy od razu wykop pod taras i wymienilismy w tym miejscu ziemie, co gorsza to troche za maly i bedzie trzeba poprawic.
Od razu zaczelismy starac sie o choc kawalek fajnego trawnika, glownie pod niespodzianke dla corci.
Niestety okazalo sie po jakims tygodniu prob wyrownania czarnoziemu na wyznaczonym pasku dzialki, ze rece moje i meza to jednak za malo. Ale co przezylam to moje :). Przyznam, ze przy ladowaniu taczek i rozwozeniu ich zaczelam czuc miesnie, o ktorych istnieniu nie wiedzialam :D.
Nie spodziwalismy sie tez, ze takie koszty pojda w wywrotki ziemi, ale na dzialce sama glina, wiec wyjscia za bardzo nie mamy.
Cale szczescie tatowie przyjechali nam dopomoc, bo mieli juz czas wolny i roboty od razu ruszyly z kopyta, choc nas przy nich nie bylo juz praktycznie. Odeszla moja bardzo bliska ciocia i humorki mielismy przygaszone, zeby z entuzjazmem dalej codziennie jezdzic na dzialke. Smutno nam, ze nie odwiedzi nas w nowym domku, ale zawsze bedziemy mieli ja w serduchach i moze bedzie jakos tam u gory a jednak blisko nas.
Po dluzszej przerwie na dzialce stanela dlugo wyczekiwana niespodzianka dla corci:
A po kolejnej przerwie nastepna, na ktorej cora zdecydowanie wiecej czasu zdecydowala sie spedzac :D. Ponizej zdjecie z dnia testowego nowej trampoliny, Wiktoria szaleje na calego. Jednak to wciaz bylo malo, ciagle meczyla nas o ogrodek, w ktorym moglaby dbac o swoje roslinki :).